Mateusz zerknął na zegarek.
Minęła 5.30. Za kwadrans umówił się z chłopakami na śniadanie. Zaczynał się
normalny dzień pracy. Oni jechali do swoich firm, Mateusz zaś miał wrócić do
redakcji, ale z Kubą i Irkiem umówił się na kolejny tydzień. Wstał i poszedł
wziąć prysznic. W głowie miał ciągle sen, który wywoływał erekcję. Pozwolił, by
ciepły strumień wody lał mu się po plecach i po pośladkach, a samemu ulżył
sobie ręcznie. Ubrał się. Zebrał najważniejsze rzeczy, resztę zostawiając do
następnego pobytu i zszedł do kuchni. Sytuacja, którą zastał, nieco go
zdziwiła. Na stole czekało wprawdzie śniadanie, z odstawionej kawiarki unosiła
się para i zapach kawy. Ale jakby miało nie być gości, Kuba z Irkiem zajęci
byli sobą.
Na odsuniętym od stołu krześle siedział Irek. Był tylko w
podkoszulce na ramiączkach. Jego zgrabne, owłosione nogi pięknie wyglądały w
porannym słońcu. Przed nim klęczał Kuba obrabiając mu pałę. A raczej uprawiając
seks oralny. Bo Irek dociskał jego głowę do swojego brzucha i ostrymi, krótkimi
ruchami posuwał swojego faceta w usta. Kuba krztusił się, ale Irek nie
odpuszczał. Nie było mowy, żeby robić przerwę czy spłycić ruchy. Nie robił
sobie też nic z tego, że z kącików ust Kuby sączyły się na jego skórę strużki
wydzieliny, którą odkrztuszał dławiąc się. Mateusz poczuł, że jego kutas znowu
staje. Żeby jakoś zapanować nad sytuacja postanowił nalać sobie kawy. Wziął
filiżankę i podszedł do kawiarki. A gdy kawa zaczęła wypełniać naczynie
usłyszał za plecami małą szamotaninę. Odwrócił się. Irek prawie przewrócił krzesło
podnosząc biodra i wbijając się maksymalnie głęboko w gardło Kuby. Ten ruch był
stanowczy i wystudiowany.
Irek nadział Kubę pod stosownym kątem i szybko
wyszedł z jego ust podstawiając pod nie ręce. Po chwili wylądowały na nich soki
Kuby. Irek odwrócił go prędko i natarł tym dziurę Kuby. Sądząc po jego minie,
musiało zapiec. Potem rzucił: Siadaj! Wrócił
na krzesło. Nawilżony w ten specyficzny sposób Kuba usiadł mu na członku,
syknął z bólu, gdy kutas przebił się przez zwieracz. I zaczęła się kolejna
galopada. Kuba dyszał, gdy Irek nie tylko go rżnął ale jeszcze podgryzał mu
sutki. Gdy i Irek zaczął dyszeć, odezwał się leżący na stole telefon. Kuba
sięgnął po niego i ironicznie się uśmiechnął. To Twój nowy kierownik — powiedział. — Odbierz. I dysz, tylko delikatniej. Niech mu się ochota narobi. Irek
wziął aparat i grzecznie odebrał połączenie. Zaczęła się rozmowa, w której
Irkowi szło średnio: zjadał końcówki, zachłystywał się powietrzem. Ale temat
musiał być ważny, bo z lekka zwolnił ruchy w dupie Kuby. Stały się one mniej
energiczne i krótsze – Irek pozwolił, by Kuba nadziała się na niego do końca „bezwładem
siedzenia” i stymulował go teraz lekkim przesuwaniem żołędzi. Popijając kawę
Mateusz masował się po kroczu, ciągle starając się trzymać pion. W pewnym
momencie Kuba odwrócił się w jego stronę i rzucił —widzisz, nie same pizdy Cię kręcą. Irek dał mu znać, żeby był
ciszej, w końcu rozmawia. Ale diablik w oczach Kuby jasno sugerował, że mu na
tym nie zależy. Albo i zależy. Bycie podsłuchiwanym widocznie go nakręcało. Albo jednak same pizdy, bo w ruchaniu będzie
Ci wszystko jedno. Masz ochotę na moją? — zapytał dobitnie. Potem wstał z
Irka, podszedł do Mateusza i wyciągnął mu ptaka. Possał go chwilę. A potem ręką
wskazał stół. Na śniadanie zerzniecie
mnie obaj — powiedział wyjmując telefon z ręki Irka. Nie wyłączył go
jednak, będąc pewnym, że druga strona linii uważnie słucha i jest nakręcona.
Odsunął talerze i zakomenderował. Mateusz,
kładź się. Większy chuj pierwszy nadziewa cipę. Poślinił rękę, natarł
członek Mateusza i swoją dziurę. Po czym z łatwością się nadział. Pogalopował
chwilę i kazał Irkowi się dołączyć. Mateusz czuł, jak obciska go dupa Kuby i obciera
kutas Irka. Było to niepowtarzalne doznanie, choć za cenę jazdy na oklep. Ale
kto by się w takiej sytuacji zastanawiał nad kwestią bezpieczeństwa? Tym
bardziej, że na goło Irek posuwał zazwyczaj tylko swojego faceta. Kuba dyszał i
jęczał, aktywnie współpracując z nimi swoją dupą. Spust w mój ryj! — zarządził, gdy kutasami zaczęły targać
konwulsje. Podniósł się błyskawicznie i obie pyty wziął do ust, które po chwili
wypełniły się nasieniem. Śniadanie z dupy
do mordy — skwitował zadowolony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz