piątek, 20 stycznia 2017

10. Odkrywanie biseksa


Chłodne strumienie wody działały pobudzająco na jego zmęczone namiętnościami nocy ciało. Lubił w takich chwilach nie wycierać się po wyjściu spod prysznica, tylko zarzucać na siebie miękki i ciepły szlafrok. Zrobił tak, po czym wyszedł z łazienki. Wszedł do kuchni, żeby zrobić sobie mocną kawę. Przy stole siedziała Kaśka, zaczytana w gazecie. Podszedł do niej i pochyliwszy się mocno pocałował w szyję. Zapach piżma, który poczuł, i gładkość jej skóry znów wywołały w nim burzę pożądania. Nie sądził, że regularne wyjazdy do chłopaków i wszystko, co z nimi (musiał) robić, spowodują, że nie będzie się w stanie nią nasycić. Przy czym pragnął jej nie tylko fizycznie, ale też duchowo. Miał poczucie, że dopiero teraz uświadamia sobie, jak Kaśka jest mu bliska. Czuł też jednak, że wszystko to wydarza się, bo więcej doświadczył i lepiej zna swoje potrzeby. Nie był już w stanie sobie wyobrazić, że odetnie wszystko to, co jest mu w stanie dać inny mężczyzna. Prawda — żeby wywiązać się z umowy z Irkiem i Kubą musiał robić także te rzeczy, które nijak nie sprawiały mu satysfakcji. Nawet to miało jednak swój plus — poznawał własne granice, których nie był świadom. Wciąż też marzył o tym, że jego odkryta nagle biseksualność nie przerazi Kaśki. Był też pewien, że najlepszym wejściem w tę nową sytuację będzie to, że zacznie ona pożądać jego partnera. Niestety, umówił się z Irkiem, ze to będzie on. Niestety — Mateusz zaczął bowiem rozumieć, że trawi go potrzeba prawdziwej, głębokiej fascynacji i bliskości, taki związek w trójkę. Irek mógł co najwyżej zainicjować biseksualny seks, a wszystko, co temu sprzyjało, było tylko aktorską sztuczką kurwiarza. Ale nie miał pomysłu, kto mógłby zastąpić Irka w działaniu. Nie miał też jak zerwać umowy, bo przewidziano tam stosowne kary. Tak czy owak, tego poranka miał zacząć działać. Pierwszy krok — zacząć rozmawiać o męskim biseksualizmie. Kuba wymyślił, żeby przedyskutował z Kaśką fikcyjny materiał na równie nierealny reportaż. W trakcie pobytu u nich wymyślił zręb historii. Oni nanieśli swoje poprawki. A teraz miał nastąpić „test”.



— Wiesz, Kochanie — powiedział Mateusz — poznałem w Łodzi ciekawego chłopaka. Jest młody, ma dziewiętnaście lat. Próbuje właśnie oswoić swój biseksualizm, po tym, jak ogarnął jakoś to, że w ogóle jest „seksualny”.

Kaśka spojrzała na niego pytająco.

— Tak, wiem jak to brzmi. Miał chłopak zwyczajnie pecha. Był przez kilka lat eurosierotą. Jak sam mówi, rodziców ma fajnych i bardzo otwartych. Ale w pewnym momencie musieli ruszyć do pracy poza Polskę. A nim zajęła się babka. Katechetka. I to spod znaku najbardziej betonowej części Radia Maryja. Zajęła się to dobre słowo — układała mu choćby grafik dnia. Musiał regularnie słuchać audycji z Torunia, ona zaś robiła mu pogawędki o życiu w cnocie, pielęgnowaniu duży, o tym, że pożądanie jest szatańskie, jego koleżanki są zepsute i lubią się kurwić. Jak wychodził z domu, musiał mówić z kim i kiedy wróci. Babka krzywo patrzyła też na jego pierwsze szkolne miłości. No i dawała mu różne broszury, między innymi o homoseksualizmie, a potem go odpytywała. Pilnowała też, żeby chodził do spowiedzi, a wcześniej przy niej robił rachunek sumienia. Musiał wtedy siedzieć nad listą grzechów, w której duża część dotyczyła sfery seksualnej. Chłopak przez to wszystko wpadł w nerwicę. Trudno wyobrazić sobie dorastającego chłopaka bez chcicy, ale bał się go — bo bał się babki. Napięcie rozładowywał kompulsywnym onanizowaniem się. Ale to zwrotnie wpędzało go w wyrzuty sumienia. Zaklęty krąg. Pierwszy wyłom spowodowała starsza siostra jego kolegi z klasy. On miał niemal 16 lat, ona miała niedługo 17kę.  Wpadł jej w oko i postanowiła go rozkochać. I nie odpuściła, mimo jego uników. Jej brat orientował się nieco w jego sytuacji domowej. Wymyślili, że zapiszą się z Piotrkiem na kółko historyczne. To da pretekst, żeby więcej uczyć się w domu. Pod przykrywką tego będzie Piotrka zapraszał do siebie. Tyle, że Piotrek musiał opanować dziobanie historii w innym czasie, żeby babka widziała jakieś wyniki. No i ta zrobili, a w ramach historii Piotrek poznał choćby, czym jest pocałunek. Powiedział mi, że było to dla niego wstrząsem i mógł całować się cały czas. Magda uczyła go jeszcze pieszczot. To im wystarczało. Poza tym przynosiła mu lektury, zupełnie inne niż te od babki. Czytała mu też na głos Markiza de Sade. Szokowały go niektóre opisy, ale Magda nie koncentrowała się głównie na spółkowaniu, ale na filozoficznych tyradach. W pewnym momencie wymyśliła, że przestudiują porządnie wywody Bandole’a o duszy po to, żeby przy jakiejś konfrontacji Piotrek wyjechał nimi babce. Zrobili też małą prowokację. Piotrek kupił prezerwatywy i zostawił je w kieszeni spodni. Był pewien, że babka je przegląda i nie pomylił się. Gdy rano wstał, zobaczył, ze babka czatuje pod drzwiami jego pokoju. Stała z paczką gum w ręce. Z piorunującym wzrokiem. I zaczęła się karczemna awantura. Był zachwycony, gdy widział jej minę gdy spokojnie, lodowatym głosem mówił jej, że niedługo zeżrą ją robaki. Bo dusza jest urojeniem, a swoją cnotą, która ma służyć temu urojeniu, może się podetrzeć. Na spazmy i ryki reagował śmiechem. Po tym wszystkim oburzona babka zadzwoniła do rodziców Piotra wyżalić się. Niechcący powiedziała jednak za dużo i rodzice, po raz pierwszy dowiadując się o pewnych sprawach, wzięli stronę syna. Tego było starej za wiele. Powiedziała, że w takim razie nie życzy sobie, żeby bachor przebywał pod jej dachem. Stanęło więc, że przeniesie się do mieszkania rodziców, a jedno z nich wróci z zagranicy szybciej.

— Jezu, ale jazda — powiedziała Kaśka.


— Ale to nie wszystko. Chłopak w kwestii tego, że pożądanie jest normalne, naprostował się. Sam mi też powiedział, że stał się maniakalnym mineciarzem. Nie w sensie dużej liczby partnerek, ale zakochał się. I to nie w siostrze kolegi. Jest ze swoją dziewczyną od ponad dwóch lat. A jak o niej mówi — Mateusz zamyślił się. — Jakby składała się z trzech elementów: empatii, intelektu i cipki. Czy raczej muszli, jak mówi. Od której, gdyby mógł, nie odrywałby ust. Wyznał mi, że lizanie kobiety jest dla niego jak pranajama. Wtedy czuje, że oddycha naprawdę. Zestrajając się ze swoją dziewczyną, z miękkością i falistością jej warg, twardością łechtaczki, uspokaja się. Uwielbia zasysać ją na głębokim wdechu i wstrzymywać akcję. Przy wydechu atakując językiem. Stwierdził też, że jej życiodajny sok, smakujący jak retsina, harmonia ruchów i cykl oddechów uwalniają jego umysł. Pozwalają żeglować w głąb siebie. No i właśnie w trakcie takiej żeglugi napotkał w sobie pragnienie, by w trakcie pieszczot pojawił się drugi mężczyzna. Pożądanie do swojej płci poczuł nieco później, na wyjeździe klasowym. Gdy siedząc ściśnięty w autokarze ocierał się o nogę kolegi z klasy. Snuł fantazje, a im mocniej szczytował ze swoją partnerką i im bliższa mu ona była, tym bardziej czuł głód mężczyzny. W końcu jej o tym powiedział, a to, co go zdziwiło, to zrozumienie z jej strony. Nawet na jego urodziny zamówiła prostytuta. Kochali się razem, a ona zadbała o to, by mógł zakosztować tyłka prostytuta, ale też by sam mógł się oddać. Jak o tym rozmawialiśmy, był świeżo po tym zdarzeniu. Wciąż go fascynowało, choć go nie oswoił. Bo wciąż miał problem z oswojeniem siebie. To musi być piękne, taki trójkąt — powiedział Mateusz do Kaśki. — Opisał mi zresztą swoje odczucia. Do reportażu. Zostawiam Ci. Ciekawe, co powiesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz