Do samochodu wracali w milczeniu.
Irek był trochę zmęczony, ale twarz miał pogodną. Za to Mateusz czuł się
nieswojo. Nie spodziewał się, że sprawy przybiorą taki obrót. Pierwszy raz w
życiu miał seksualny kontakt z facetem. Czuł w ustach lekko metaliczny i słony
smak spermy. W sumie — niespecjalny. Zastanawiał się, jaki smak zostawił na
języku Jurka. Kłamał by jednak twierdząc, że było mu źle. Sześćdziesiąt
dziewięć okazało się dobrym pomysłem na początek. Ale sam początek budził jego
niepokój. Wrzucili na tylne siedzenie maty do jogi, usiedli i Irek odpalił
samochód. Po chwili jechali spokojnie w kierunku Sikawy.
— Było aż tak źle? — zapytał Irek
w pewnym momencie. — A może milczy Pan, żeby powspominać?
— Było dziwnie — odpowiedział
Mateusz. — Nigdy jeszcze nie byłem z facetem w łóżku. I jak dotąd, faceci
niespecjalnie mnie podniecali. Ale ta sytuacja była inna. Nie mogłem opanować
wzwodu, a to, że mogłem się rozładować, chyba mi dobrze zrobiło. Na dobre
nakręciłem się jednak leżąc pod Jurkiem. To chyba jakiś męski atawizm, ale jego
penis zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Ile on może mieć? Chyba ze dwadzieścia
pięć centymetrów? I jest do tego cholernie gruby. Skojarzył mi się z gromnicą.
Irek parsknął śmiechem.
— To też było moje pierwsze
skojarzenie — powiedział.
— Wie Pan co, nakręcił mnie chyba
nie tyle sam seks, co złamanie kodów kulturowych. Facet z taką fujarą powinien
brać a nie dawać. Rżnąć a nie być rżniętym. Miałby chyba niezłe wzięcie. A tu
proszę, grzecznie daje dupy i budzi się dopiero, gdy ktoś stymuluje mu
prostatę. I to ktoś ze sporo mniejszym penisem, ale za to z wybujałym talentem
do posuwania. Niesamowitą frajdę sprawiało mi jak widziałem z ziemi Pana penisa
penetrującego jego tyłek. Fajne też było, jak jego członek nabierał pełnym
rozmiarów z musu lądując na moich wargach.
— Doskonale Pana rozumiem. Ta
pozycja była moją pierwszą w seksie w trojkę — rzucił Irek. — Mój eks leżał
tak, jak Pan, zabawiając się z naszym kochankiem, którego ja rżnąłem. Wiem, że
widok z dołu działał na Piotrka stymulująca. Za to mnie kręciły pochylone plecy
Grześka i rytmiczny ruch jego głowy. Pamiętam tamte odczucia jakbym zabawiał
się kila minut temu. Już sam początek był niezwykły. Chce Pan posłuchać?
Mateusz potaknął głową.
— Grześka poznaliśmy przez
ogłoszenie. W sumie napisał je Piotrek. Ja tylko je skonsultowałem, ale nie
miałem wtedy odwagi, żeby wyjść z inicjatywą. Odpisało kilka osób. Mail od
Grześka był najmniej napuszony. Taki…, hmmm…, naturalny. Nie krył też, że jest
biseksem. I wysłał zdjęcia. Żaden model, ale miał w sobie coś ujmującego.
Umówiliśmy się na mieście na piwo, żeby zobaczyć, że dobrze się nam będzie
gadać i czy jakieś „iskry” przejdą. Zabawne, ale nie spodziewaliśmy się, że w
środku tygodnia w klubie będą takie tłumy. Znaleźliśmy stolik na półpiętrze,
bez szansy na kameralną rozmowę. Ale wzięliśmy po piwie. Gadka jakoś się
potoczyła, nie było spinki. Planowaliśmy, że po pierwszej randce wrócimy do
domu sami, ale naszła nas ochota na zmianę pomysłu. Zapytaliśmy Grześka czy by
nie miał ochoty pogadać na spokojnie w domu. Zgodził się, więc pojechaliśmy
(tak tak, wiem, prowadziłem po alkoholu). I faktycznie zaczęliśmy gadać. Piotrek
poszedł zrobić herbatę, a my usiedliśmy na kanapie. Piotrek podrzucił parujące
kubki i usiadł na podłodze naprzeciw nas. A w pewnym momencie zbliżył się do
Grześka i zaczął policzkiem ocierać się o jego krocze. Potem rozpiął rozporek,
wypuścił na powietrze czubek żołędzi i ją polizał. Grzesiek odwrócił do mnie
twarz, przyciągnął mnie i zaczął całować. Po chwili wstaliśmy. Zdjęliśmy sobie
nawzajem spodnie i przylgnęliśmy do siebie blisko tak, żeby można się było
całować, a Piotrek żeby mógł lizać nas razem. Cudne doświadczenie. Z Grześkiem
widzieliśmy się tylko dwa razy, ale mam do niego jako kochanka nadzwyczajny
sentyment.
— Czemu tylko dwa razy? —
zapytałem.
— Wymyślił, że zaczęła kręcić go
jakaś laska — Irek odpowiedział skręcając w bramę. — Ale nie wiem. Mam
wrażenie, że nie miał specjalnie doświadczenia w seksie z facetami i oczekiwał,
że będzie delikatniej. No, jesteśmy z powrotem. Weźmie Pan maty?
— Jasne.
Wysiedli. Mateusz zabrał rzeczy i
poszedł w stronę drzwi, a Irek odstawił samochód do garażu. Spotkali się w
hallu, a potem razem weszli na górę. Dom był prawie cichy, słychać było tylko
drobne stukanie naczyniami.
— Kuba robi coś do jedzenia —
powiedział Irek. — Po rannych ćwiczeniach warto coś zjeść i rozgrzać się.
Uśmiechnął się szeroko. Mateusz
pomógł mu odłożyć na półkę maty i poczekał aż Irek się przebierze. Potem zeszli
do kuchni.
— Zadowolony z pracy? — Kuba
rzucił w ich stronę pytanie nie odwracając głowy od patelni.
— Ja tak. A nasz gość chyba nieco
zszokowany.
— Ale pozytywnie — dorzucił
Mateusz wywołany do tablicy.
— To dobrze. Pamiętam, jaki ja
byłem zaskoczony. I wcale nie było to pozytywne zaskoczenie — rzucił Kuba. —
Dowiedzieć się, że ma się kurwiarza pod dachem. Wszystko mi się rozjechało w
głowie. Ale potem zaczęło jakoś na nowo składać, chociaż ciągle nie jest to
takie proste. Tylko wie Pan, mam poczucie, że w sumie nikt nie jest bez winy.
Jak się to wszystko wydało, mieliśmy trudną rozmowę. Irek przypomniał mi wtedy,
że nasz romans rozkwitł, kiedy był z Piotrkiem. I że o tym wiedziałem. To
prawda. Nie tylko wiedziałem, ale nawet pomagałem w przygotowywaniu prezentów
dla Piotrka. Znaczy byłem chujowy — romansowałem z zajętym facetem, a nie miałem
nawet cienia refleksji, że coś jest z tym nie tak. A chyba było. Irek
puszczając się na boku robił coś podobnego, tyle że nie chciał ode mnie odejść.
— I nadal nie chcę — powiedział Irek
całując Kubę w szyję. — Kocham Cię po prostu.
— No więc właśnie, sam widzisz.
— Ale, ja zrozumiałem, ze eksem
Irka utrzymujecie kontakt?
— Tak, ale widujemy się bardzo
rzadko. W sumie jest mało czasu. Od cholery roboty, prywatne lekcje, moi faceci
na boku. Głównie do siebie piszemy. Trochę szkoda, może uda się w końcu jakoś
lepiej ogarnąć czas na spotkania.
— A nie myślał Pan, że eks
namówił Pana na trójkąt, żeby się jakoś odegrać na Pana partnerze?
— Hmmm… nie zastanawiałem się.
Może coś takiego było, ale na pewno tego nie czułem. Nie było też tak, że do
czegoś mnie zmusił. Raczej nazwał moja potrzebę, a że zna mnie świetnie,
zadziałał, wiedząc, że będę miał stracha. I dobrze zrobił.
Kuba słysząc te słowa przejechał
ścierką do naczyń przez tyłek Irka.
— To za karę, kurwiarzu —
powiedział śmiejąc się. — Ale już dość gadania. Jajecznica gotowa. Trzeba jeść,
a jak się je, to się nie gada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz